Jeśli czytacie plotkarskie portale lub gazety, to na pewno zauważycie, że redaktorzy, gdy chcą pochlebić jakiejś aktorce, to określają ją mianem polskiej Angeliny Jolie. Na pudełku od butów widnieje napis "pantofle włoskie", a na sklepie z tanią odzieżą - "Zachodnia".
Porównujemy zawsze do najlepszego, do ideału, co ma zapewne dodać wartości (ceny), lepiej brzmieć, czy może po prostu leczyć nasze kompleksy?
Ile razy słyszymy oklepaną już formułkę: "... is the new black". W jednym sezonie - szary to nowy czarny, w następnym - fiolet ma być nową czernią, powtarzane jak mantra traci jakikolwiek sens
A przecież porównujemy do koloru, który jest ikoną samą w sobie. Czarny stał się dzięki Coco Chanel symbolem elegancji, wykwintności i wskazywał na wysoki status noszącego go na sobie. A dziś częściej słychać kpiące: "W żałobie jesteś, że na czarno się ubrałaś?!" (nawiasem mówiąc, dosyć ryzykowne i nietaktowne pytanie) niż uznanie czy zachwyt.
Czarny jest uniwersalny i wdzięczny w łączeniu go z innymi barwami, w końcu pasuje do wszystkiego. I na pewno łatwo dodaje szyku najbardziej zwykłym i banalnym ubraniom.
Mody i tendencje na kolory sezonowe jak sama nazwa wskazuje szybko przemijają, stąd może określenia, że na przykład na wiosnę to pomarańczowy stanie się nowym czarnym. Tak naprawdę nie da się zastąpić w żaden sposób tego niezmiennie panującego króla.
Kolejną jego zaletą i częstą wymówką "smętnej" garderoby kobiet w programach-metamorfozach, jest fakt, że wyszczupla i ujednolica sylwetkę. Rzeczywiście, osoba ubrana od stóp do głów w czerni wydaje się optycznie trochę drobniejsza i smuklejsza. Ciekawe jest też to, że czarny sam w sobie jest pełen przeciwności. Z jednej strony powłóczysta czarna suknia przywodzi na myśl mroczne klimaty i oczywiście pogrzeby, a z drugiej wystawne bale i gwiazdy na czerwonym dywanie.
Poza tym idzie za nim fama koloru niedbałych intelektualistów nie przejmujących się swoim stylem, jak i wielkich fashionistek. To kolor wyjątkowo demokratyczny, co poniekąd zawdzięcza małej czarnej. Kreacji na każdą kieszeń i wiek, dzięki mnogościom fasonów i materiałów, zarówno tanich jak i drogich, z których mogą być uszyte.
Dziwne, że tak wiele ludzi boi się tego koloru. Total black look nie czyni nikogo smętnym, ponurym czy sztywnym. To pewnie wzięło się z opinii, że czerń jest "bezpiecznym" kolorem, dla osób niechcących podejmować ryzyka i wyróżniać się w tłumie. Mówi się, że polskie ulice na jesień i zimę robią się szare i smutne, a ludzie u nas ubierają się nieciekawie, a przecież to nie kwestia koloru, a raczej pomysłów, ubrań, zestawień, które mogą wydawać się nudne, czy pospolite.
Porównujemy zawsze do najlepszego, do ideału, co ma zapewne dodać wartości (ceny), lepiej brzmieć, czy może po prostu leczyć nasze kompleksy?
Ile razy słyszymy oklepaną już formułkę: "... is the new black". W jednym sezonie - szary to nowy czarny, w następnym - fiolet ma być nową czernią, powtarzane jak mantra traci jakikolwiek sens
A przecież porównujemy do koloru, który jest ikoną samą w sobie. Czarny stał się dzięki Coco Chanel symbolem elegancji, wykwintności i wskazywał na wysoki status noszącego go na sobie. A dziś częściej słychać kpiące: "W żałobie jesteś, że na czarno się ubrałaś?!" (nawiasem mówiąc, dosyć ryzykowne i nietaktowne pytanie) niż uznanie czy zachwyt.
Czarny jest uniwersalny i wdzięczny w łączeniu go z innymi barwami, w końcu pasuje do wszystkiego. I na pewno łatwo dodaje szyku najbardziej zwykłym i banalnym ubraniom.
Mody i tendencje na kolory sezonowe jak sama nazwa wskazuje szybko przemijają, stąd może określenia, że na przykład na wiosnę to pomarańczowy stanie się nowym czarnym. Tak naprawdę nie da się zastąpić w żaden sposób tego niezmiennie panującego króla.
Kolejną jego zaletą i częstą wymówką "smętnej" garderoby kobiet w programach-metamorfozach, jest fakt, że wyszczupla i ujednolica sylwetkę. Rzeczywiście, osoba ubrana od stóp do głów w czerni wydaje się optycznie trochę drobniejsza i smuklejsza. Ciekawe jest też to, że czarny sam w sobie jest pełen przeciwności. Z jednej strony powłóczysta czarna suknia przywodzi na myśl mroczne klimaty i oczywiście pogrzeby, a z drugiej wystawne bale i gwiazdy na czerwonym dywanie.
Poza tym idzie za nim fama koloru niedbałych intelektualistów nie przejmujących się swoim stylem, jak i wielkich fashionistek. To kolor wyjątkowo demokratyczny, co poniekąd zawdzięcza małej czarnej. Kreacji na każdą kieszeń i wiek, dzięki mnogościom fasonów i materiałów, zarówno tanich jak i drogich, z których mogą być uszyte.
Dziwne, że tak wiele ludzi boi się tego koloru. Total black look nie czyni nikogo smętnym, ponurym czy sztywnym. To pewnie wzięło się z opinii, że czerń jest "bezpiecznym" kolorem, dla osób niechcących podejmować ryzyka i wyróżniać się w tłumie. Mówi się, że polskie ulice na jesień i zimę robią się szare i smutne, a ludzie u nas ubierają się nieciekawie, a przecież to nie kwestia koloru, a raczej pomysłów, ubrań, zestawień, które mogą wydawać się nudne, czy pospolite.
Skończmy z tym stereotypem. Nie poprzez ubieranie się na wesoło, tęczowo i zabawnie, a dzięki tworzeniu idealnych zestawów z czernią w roli głównej. I to nie tylko na wielkie wyjścia.
Audrey Hepburn in "Charade"
Oba zdjęcia z wystawy "BLACK. Masters of Black in Fashion & Costume"
P.S. Jeżeli kompletnie się nie zgadzacie z tym, co czytacie, weźcie poprawkę na to, że sama siedzę ubrana w czarną spódnicę, rajstopy, sweter... i klikam w klawiaturę na czarno pomalowanymi paznokciami.
Z.