Do nie dawna style.com, było "the online home of Vogue". Teraz, nie byłoby mniej trafnego określenia. Vogue.com już nie jest tylko dodatkiem do pisma, gdzie można zobaczyć filmiki zza kulisów sesji zdjęciowych, stało się największym konkurentem style.com, publikując zdjęcia i recenzje najnowszych kolekcji i komentując
bierzące wydarzenia.
Podobieństwa tutaj się nie kończą. "Dyrektorem kreatywnym" Vogue.com jest
Candy Pratts Price, do niedawna pełniąca tą samą funkcje nigdzie indziej, jak właśnie w style.com. Doceniam to, że style.com jest stroną z 1oletnią (jak na internet bardzo długą) tradycją i, że przez ostatnie parę lat właśnie tam oglądałem co nowego stworzył Alber Elbaz, czy Marc Jacobs i podziwiałem kreacje z Gali w MET Institute, jednak nie mogę powiedzieć, że pozostanę stronie wierny. Kolekcje znacznie lepiej ogląda się na nowej stronie Vogue'a, zdjęcia są większe i jest więcej zbliżeń (na akcesoria czy faktury tkanin),a poza tym strona jest po prostu ładniejsza, przyjemniejsza dla oka. A więc polecam zajrzenie na nową stronę VOGUE'a i może obejrzenie pierwszych kolekcji z zaczynającego się New York Fashion Week.
Na koniec najnowsza okładka Vogue US, na której widnieje Carey Mulligan, aktorka znana z roli w filmie "An Education"("Była sobie dziewczyna") w sukience Chanel Haute Couture, która, jak z opowieści Mulligan wynika, była "sample size" i nie sposób było jej się w nią zmieścić, co nie przeszkodziło w zrobieniu zdjęcia (sukienka nie jest dopięta, a jej dolna część w ogóle nie jest włożona, od tali w dół, Carey jest owinięta ręcznikiem) "The cover dress was very pretty but wouldn’t go over my a***. Sample size is very, very tiny. I’m actually wearing a towel around my waist and the bottom is clipped up because I couldn’t fit."
J.
Wydaje mi się, a wręcz mam pewność, że na okładce znajduje się Carey Mulligan, nie Carry, a tym bardziej już nie Carrie.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek niedopięta kiecka z okladki po prostu piękna...
OdpowiedzUsuń